niedziela, 12 grudnia 2010

opór materii.

Czas jakiś temu, pamiętając o imieninach cioci, zapytałam ją przezornie, co chciałaby dostać. Nie wiedziałam w co się pakuję. "Ooo, nic mi nie kupuj, daj spokój!"- odparła. Drążyłam temat. "Wiem! Taki ładny wazon kiedyś zrobiłaś, a u mnie cukiernica taka koszmarna. Zrób mi porządną cukiernicę!"- odpowiedziała beztrosko.

Poczęłam czynić przygotowania. Zamówiłam medium do szkła, papier. Nigdzie natomiast nie mogłam znaleźć gładkiej, szklanej cukiernicy. W końcu znalazłam. Pracę musiałam podzielić na etepy, bo byłam zagoniona, a to wszystko schnie "latami"! Poza tym ze względu na tymczasową przeprowadzkę, od pracowni dzieliło mnie chwilami jakieś 70km.

Sami widzicie, że widziane poniżej niewiadomoco jest wynikiem moich ciężkich starań, co chociażby dlatego należy docenić. Czy ciocia zdecyduje się postawić to gdziekowiek? Zobaczymy. Może jednak wybierze koszmarną poprzedniczkę...



Zdjęcia okropnej jakości, robione w kotle rodzinnej imprezy (stąd malownicze pudełeczko z nugatem w tle).
Na fotce ponizej niestety nie uchwyciłam ważki, widać tylko skrzydełka. Ale jest tam, naprawdę!
Posted by PicasaCiężka to była praca, oporna, a efekt średni.
Idę odpocząć po tych zmaganiach.

Pozdrawiam!

1 komentarz: